Słowo sponsoring wywołuje w nas różne skojarzenia. Za sprawą mediów, najczęściej negatywne. Starszy pan sponsoruje młodą dziewczynę, firma proponuje politykowi sponsoring w zamian za przepchnięcie ustawy itp. A przecież według słownika sponsor to patron, chrzestny, a więc ktoś, kto za nas ręczy, przyrzeka, niesie uczciwą pomoc. Nie mam nic przeciwko temu, by koncern farmaceutyczny zamieszczał na receptach bądź lekarskich kitlach swoje logo w zamian za finansowe wsparcie wciąż niedofinansowanej służby zdrowia. I nie protestuję, kiedy firmy dotują ciekawe wydarzenia kulturalne. Bo domy kultury, teatry i stowarzyszenia artystyczne powinny mieć pieniądze na swoją działalność, a bogate marki szansę na promocję i ocieplenie wizerunku. Właśnie po to istnieją artyści i mecenasi.