„Nastolatki” to film, który w inteligentny sposób nawiązuje intertekstualny dialog z popularnymi produkcjami dla młodzieży. W obrazie szwedzkiej reżyserki Aleksandry-Theresy Keining znajdziemy mniej lub bardziej czytelne nawiązania do wszelkiej maści czarodziejek z Księżyca, stowarzyszeń złamanych serc i wędrujących dżinsów. Ale „Nastolatki” (a właściwie „Chłopcy”, bo tak brzmi oryginalny tytuł) to nie płytka historia trzech przyjaciółek, oddających się czarnoksięstwu, tylko poważny film transgendrowy – opowieść o poszukiwaniu siebie i weryfikowaniu tego, co oznacza płeć.
Bohaterkami filmu są Kim, Bella i Momo – sympatyczne nastolatki, mieszkające blisko siebie w identycznych domach na przedmieściu. Ich ulubionym zajęciem jest wspólne spędzanie czasu w przedziwnie wyglądającej szklarni, zbudowanej na tyłach domu Belli. Z jakiegoś nieznanego im powodu dziewczynki są w szkole obiektem nieustannych ataków. Szykanowane i molestowane przez rówieśników, ignorowane przez nauczycieli, pozbawione jakiegokolwiek wsparcia dorosłych (osoby pełnoletnie prawie w ogóle nie pojawiają się w filmie), dziewczynki nie potrafią odnaleźć się w świecie zdominowanym przez brutalność i agresję. Właśnie wtedy, przez przypadek, jedna z nich znajduje magiczne nasionko, z którego w ciągu jednej nocy wyrasta tajemnicza, nieco falliczna roślina, wydzielająca gęsty, przyciągający motyle sok. Po jego spożyciu bohaterki na jedną noc zmieniają się w chłopaków i dzięki temu mogą po raz pierwszy swobodnie czuć się w szkole. Dla Momo i Belli przemiana jest tylko elektryzującą przygodą. Kim widzi w tym szansę na całkowitą zmianę siebie.
„Nastolatki” to doskonały film poświęcony sprawom drażliwym, trudnym, bolesnym, niejednoznacznym. Z całą pewnością przypadnie do gustu widzom poszukującym niepokornego kina psychologicznego, zmieniającego nasz sposób postrzegania świata. Ale opowieść o Kim, Belli i Momo to także elektryzujący klimat „Goonies” Stevena Spielberga, dyskretnie nasycony motywami z kina queer lat 90-tych. Oto „Nastolatki”: oniryczny scenariusz, perfekcyjnie zagrane role i hipnotyczna muzyka, która dźwięczy nam w głowach jeszcze przez kilka dni.