Niewiele jest dobrych filmów o kręceniu filmów. Hollywoodzcy reżyserzy najczęściej popadają albo w przesadny patos (ta opcja jest stosunkowo rzadka), albo śmieją się z Hollywood, przepowiadając jednocześnie jego zbliżający się koniec. „Gracz” Roberta Altmana jest inny. To film, który z przekąsem opowiada o krainie snów, pokazując blichtr, iluzję i fasadowość świata wielkich gwiazd i gwiazdeczek, producentów, reżyserów i scenarzystów. Ale z drugiej strony to opowieść o magii ruchomych obrazów, o ich sile kreowania rzeczywistości, wpływania na ludzkie marzenia, pragnienia i uczucia. „Gracz” jest kapitalnym filmem „metafilmowym”, bo oprócz wątku kryminalnego (kończącego się inaczej niż chcieliby tego amerykańscy producenci) mamy również filmową opowieść o robieniu filmu, pisaniu scenariuszy i zatrudnianiu gwiazd. „Gracz” z 1992 roku to dobre amerykańskie kino, którego dziś już chyba nie ma.

zoom_1418768844_The_Player@2x

Fot. www.moma.org