Media społecznościowe to nie tylko czat na Facebooku i zamieszczanie zdjęć na Instagramie. To także szeroka sieć kontaktów między osobami, które – z racji oryginalnych preferencji seksualnych – nie chcą lub nie mogą spotykać się w „realu”. Dzięki nowoczesnym technologiom spełnianie swoich najskrytszych fantazji okazuje się być banalnie proste. Wystarczy odrobina gotówki i konto w serwisie z filmikami. W ten sposób możemy oglądać półnagie kobiety, oblewające się fasolką po bretońsku lub barszczem z uszkami. Czego dusza zapragnie!
W sieci furorę robi film o Brytyjkach, które zarabiają nieprzeciętnie wysokie pieniądze na tzw. webcammingu, czyli „występach” online z wykorzystaniem kamerki internetowej (film „Webcam Girls – At Your Service Documentary”). Jedna z bohaterek filmu zarobiła kilkaset funtów po tym, jak wysłała swojemu adoratorowi nagranie, na którym siedzi w wannie w stroju kąpielowym i wylewa na siebie kilka puszek fasolki po bretońsku. Inna kobieta rozścieliła na podłodze folię malarską, rozebrała się do bielizny i rozsmarowała na swoim ciele kilkanaście różnych substancji wykorzystywanych na co dzień w kuchni. Wśród nich znalazł się dżem, ketchup, sos sojowy, masło orzechowe, musztarda, itp. Jej internetowy adorator był zachwycony nagraniem. Podobnie jak facet, który obserwował jak jego wirtualna dziewczyna gniecie stopami banana!